serce i rozum obrazki

Memy o tematyce: rozum, obrazki, besty, mem, te myśli, miłość, memy, serce, cytaty, cytaty o miłości, te mysli, głowa, lovsy, sentencje, wybory, uczucia, cytat Krab wełnistoszczypcy Eriocheir sinensis. Kraby (Brachyura, z języka greckiego krótki odwłok/ogon) – grupa [a] krótkoodwłokowych skorupiaków z rzędu dziesięcionogów (Decapoda). Kraby są najliczniejszą (opisano 10 500 gatunków) grupą dziesięcionogów, u której pierwsza para odnóży krocznych przekształciła się w szczypce. Serce Twoje niech bije: mocno, przyjaźnie, życzliwie: by rozum oprócz rozsądku odróżniał co sprawiedliwie. Uczyń coś czasem dla innych, nie licząc, czy się opłaci, bo trud Twój innym oddany, o dobro Ciebie wzbogaci. Niech wszystkie chwile dzisiejszego dnia o Ciebie się zatroszczą czułością obejmą ciepłem okryją Zakupy - trzynasta reklama radiowa TP Serca i Rozumu oraz czterdziesta trzecia reklama ogółem. Serce postanawia pójść na zakupy, a Rozum zdziwiony listą Serca myśli, że będzie III wojna. Serce: Rozum, wstawaj, szybko. Rozum: A. [ziewa] Ah. Serce: Trzeba iść do sklepu. Potrzebujemy 50 worków mąki, 100 kilo cukru, 300 l wody Rozum: Co się dzieje, trzecia wojna? Serce: Trzecia Jeśli obie te nogi będą szły do rytmu muzyki natury, jeśli i Serce i Rozum będą na swoich miejscach wtedy życie będzie się układać. A nam rytm natury zaburzono ! Bardziej szczegółowo ( choć nadal w wielkim uproszczeniu ) kwestie funkcjonowania naszych czakr omawiam w odcinku 286: Frau Sucht Mann Für Eine Nacht. Czym kierować się w życiu? Rozumem, by móc racjonalnie oceniać każdą sytuację, podejmować decyzje najlepsze pod względem korzyści i cieszyć się z uzyskiwanych zysków? Czy może sercem, by być w stanie pomagać innym, doceniać piękno świata, które nas otacza, wzruszać się w chwilach, gdy jest to wskazane(bo ludzkie) i mieć czyste sumienie po podjęciu pewnych decyzji, które są zgodne z naszymi poglądami? Można powiedzieć, że jest to odwieczny dylemat ludzi i doskonała okazja do wprowadzania podziałów. Mamy wszak romantyków i racjonalistów, którzy różnią się od siebie znacznie, bo inne kryteria pojawiają się w ich życiach. Można do jakieś sprawy podejść rozumowo, rozłożyć ją na czynniki pierwsze i wyciągnąć z niej wnioski i nauki na przyszłość, a można też tę sprawę zbadać za pomocą uczuć, serca, zwrócić uwagę na to, jak ta sprawa oddziałuje na nasze uczucia i na naszą duszę. I można wedle tego podziału żyć w odpowiedni dla nas sposób aż do końca naszych dni. Wszak romantycy z reguły są wrażliwi i uczuciowi przez całe swoje życie, a racjonalizmu człowiek nie pozbywa się z wiekiem, tylko trwa przy nim do ostatnich swoich chwil. A jak to wygląda w przypadku sztuki i jej odbioru? Czy racjonalizm jest w stanie pozwolić nam na docenianie piękna i dzieł sztuki, które powstały w wyniku działania emocji, czy jednak jest to możliwe jedynie dzięki posługiwaniu się własnym sercem? Prawdą jest, że ciężko jest wyobrazić sobie odbieranie sztuki jedynie rozumem i nie posługiwanie się w tym przypadku sercem. Wszak sztuka jest wytworem niczego innego, jak serca i uczuć, które kołaczą się w środku artysty. Oczywiście rozum również uczestniczy w powstawaniu sztuki, ale najpierw musi pojawić się uczucie, które cały proces twórczy napędzi i będzie go utrzymywało aż do jego zakończenia. Dlatego bez serca ciężko jest podchodzić do sztuki, ciężko jest wyzbyć się uczuć i rozumowo analizować dane dzieła, które pojawiają się nam przed oczami lub które dochodzą do naszych uszu. Jak niby moglibyśmy się wzruszać, kiedy słuchamy pięknej muzyki, oglądamy wspaniały film czy czytamy interesującą książkę, która idealnie opisuje stanu umysłu i duszy pewnych bohaterów? Bez serca nie da się tego robić. Ale i rozum w odbiorze sztuki odgrywa znaczącą rolę, bo bez myślenia nie da się zajrzeć w głąb danego dzieła, domyślić się ukrytych znaczeń i przesłania, jakie artysta do nas wysyła. Zresztą używanie rozumu wobec sztuki jest powszechnie praktykowane wśród młodych ludzi. W końcu w szkołach na lekcjach języka polskiego niemal każdego dnia rozpruwa się na czynniki pierwsze różnego rodzaju książki i wiersze. Nauczyciele wymagają od uczniów kojarzenia faktów, zestawiania wydarzeń historycznych z tym, co artyści opisywali w swoich dziełach. Brak w takim nauczaniu emocji i używania serca, ale okazuje się, że nikomu to nie przeszkadza. A przynajmniej nie nauczycielom, bo uczniowie tak czy siak zniechęcają się mocno do czytania lektur i obcowania z nimi. W tym przypadku używanie rozumu w nadmiarze wobec dzieł sztuki nie jest dobre dla młodych osób. Sztukę odbierać powinno się i sercem i rozumem, bo tylko to połączenie daje najlepsze efekty. Oczywiście w jednym przypadku rozum przyda się nam najbardziej, a w innym najchętniej korzystać będziemy z serca, ale w wielu sytuacjach i jedno i drugie jest nam niezbędne. Wszak sztuka to nie tylko przeżywanie czegoś w sposób emocjonalny, ale i rozwój umysłu, który potrzebuje treningu, a ten jest nam dostarczany właśnie przez sztukę. Dlatego nie ma sensu popadać w skrajności i być przesadnym romantykiem, albo skrajnym racjonalistą. Życie to sztuka kompromisów, które dotyczą również naszego postrzegania świata i tego, jak będziemy go odbierać. Możemy polegać tylko na swoim umyśle, rozumie, ale szczęścia dzięki temu nie znajdziemy. Możemy też kierować się tylko sercem, ale i to będzie sprawiało nam kłopoty w życiu. Musimy traktować nasz rozum i nasze serce, jako nierozerwalną parę, która nie może bez siebie żyć, a która tylko w tym zespole będzie mogła odnosić sukcesy. Publikacja składa się z dwu zasadniczych części, z których pierwsza zawiera rozprawy poświęcone twórczości Izydory Dąmbskiej, zaś druga - jej prace własne, publikowane poprzednio w "Kwartalniku Filozoficznym". Tom otwiera wiersz Zbigniewa Herberta Potęga smaku dedykowany przez poetę tej wybitnej uczonej, który to utwór dobrze oddaje, w warstwie ideowej, wartości bliskie Dąmbskiej. Druga część publikacji zatytułowana: "Z twórczości Izydory Dąmbskiej" składa się z siedmiu artykułów jej autorstwa. Dotyczą one zagadnień: filozofii języka (problem imion własnych), epistemologii (poznanie racjonalne i jego granice, konwencjonalizm, typy sceptycyzmu etc.) i metodologii oraz filozofii nauki (Twardowskiego teoria nauk). Dotykają one niekiedy także innych kwestii, na przykład ontologicznych. Wszystkie z zamieszczonych tekstów posiadają znaczne walory merytoryczne i formalne, uwidaczniając zarazem kompetencje historyczno-filozoficzne i dociekliwość w badaniach systematycznych, które cechują refleksję Dąmbskiej. Prace te wskazują także na jej doskonałe zakorzenienie w kulturze i nauce antycznej oraz francuskiej. Ich publikacja jest niezwykle cenna, bo dla współczesnych czytelników są one, z uwagi na czas ich publikacji, trudno dostępne. Rozważania wstępne W rozważaniach nad pojęciem serca jesteśmy spadkobiercami dwóch różnych tradycji, z jednej strony pewnej kultury pokartezjańskiej, racjonalistycznej, a z drugiej kultury romantycznej, w której serce kojarzy się z sentymentami. Gdy mówię więc np. że jestem miłośnikiem filozofii serca, to nie tylko mówię, że mam do kogoś pewien sentyment, czyli jakieś uczucia, ale także coś więcej, do czego odnosi się tzw. kategoria smaku. Z lektury pism św. Anzelma wynika to, co ja sam zrozumiałem z niemałym trudem, a mianowicie, że ateizm jest po prostu wyznaniem. Wyznaniem, że czegoś nie ma. Jest to pogląd, w który trzeba wierzyć lub go dowieść. A ponieważ zajmuję się teologiką, czyli poglądem przeciwnym, to interesują mnie wszelkie dowody na istnienie (a zarazem na nieistnienie) Boga. Przy czym, ja dowodzę je jako logik. Sam termin „teologika” pochodzi od Arystotelesa. Znaczy on tyle, co „Filozofia pierwsza” (można o tym przeczytać w „Metafizyce”). Właściwie nie wiem dlaczego termin ten tłumaczy się na język polski jako teologię. Wszak wyraźnie czytamy tam, iż chodzi o naukę o logosie Boga, albo o Boskim logosie świata. Przy tej okazji zastanawiałem się niejednokrotnie nad fragmentami sławnych dowodów św. Anzelma, gdzie przytaczane jest odwołanie do króla Dawida: „I rzekł głupiec w sercu swoim: Boga nie ma” (Ps 14,1). Tak dochodzimy do sprawy kluczowej: cóż znaczy owe serce? Jaką odgrywa rolę? Myślałem o tym wiele lat, aż wreszcie zacząłem rozumieć. Odpowiedź, w pewnym sensie, jest znana od zarania dziejów. W tym miejscu chciałbym jednak skupić się nie tyle na tej odpowiedzi, co na procesie dochodzenia do prawdy. Rozum Fakt, iż pewne refleksje powtarzają się pośród osób, które nie pozostają w jakiejś zmowie, jest jawnym dowodem na to, że jak się o czymś myśli, a myśli się rzetelnie, to dochodzi się do wspólnych wniosków, np. że „dwa plus dwa równa się cztery”. Otóż, są pewne myśli o Pani Profesor Dąmbskiej, które każdemu przychodzą do głowy, gdy zastanawia się nad jej osobą i dziełem. Rzeczą zasadniczą jest pewne znamienne rozdarcie w filozofowaniu Dąmbskiej: jej duch skłaniał ją bowiem do kwestii egzystencjalnych, które jednak poskramiała w sobie umysłem sceptyka. Tak oto, przechodzę do głównej mojej tezy, tej mianowicie, iż osoba i dzieło prof. Dąmbskiej są chyba najwybitniejszym przykładem, w dziejach myśli polskiej, realizacji sokratejskiego ideału filozofii i filozofa. I bardzo wybitnym w dziejach filozofii w ogóle! Sedno tego uchwycił onegdaj Kazimierz Czarnota, gdy mówił, że ludzi prawych spotykamy prawdziwie rzadko. A jeśli tak się dodatkowo zdarzy, że pewne okoliczności doświadczają tych ludzi, to nabiera to wymiaru niemal heroizmu. Ale ów heroizm – koniec końców – się opłaca. Bo ludzie nieprawi albo się wstydzą, albo są zapominani. Prawdziwie pozostaje zaś jedynie zasługa i cnota. I w tym właśnie kontekście chciałbym zastanowić się nad fenomenem dzieła i osoby prof. Dąmbskiej. Należy jeszcze tylko wyjaśnić, iż ów sokratejski ideał, któremu odpowiada postać Pani Profesor, to ideał służby prawdzie oraz życia rozumnego, mężnego i cierpliwego, pełnego wielowymiarowej miłości i wierności. Jeśli zaś chodzi o miłość, również miłość filozoficzną, czyli miłość prawdy, to nie ma tekstu bardziej treściwego jak Hymn o Miłości, autorstwa św. Pawła. Zacytujmy jego fragment: Miłość cierpliwa jest łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, Dziś żyjemy w czasach bezwstydu i to jest chyba najkrótsza definicja naszych czasów. Dlatego ludzie prawdziwie miłujący źle czują się w naszych czasach. I dalej: nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. (1Kor 13,4–6) Tu pojawia się kwestia filozoficzna. Jakżeż te słowa pasują do Pani Profesor. I to zarówno w części odnoszącej się do jej wytrwałej pracy obywatelskiej, czy – bardziej ogólnie – służby sprawie, jak i w części dotyczącej jej pracy dydaktycznej i badawczej. Jakże pasuje to do owego – jak to określała, wraz z Ingardenem – współfilozofowania, do czego cierpliwie nas zaprawiała i czego narzędziem jest rzetelne seminarium filozoficzne. Prawdziwie szczęśliwi są ci, którzy na takim seminarium bywali, na współfilozofowaniu, czyli „współweseleniu się z prawdą”. Życie Pani Profesor jest niewątpliwie przykładem męstwa i cnoty. I to tej „cnoty prawdziwej, niekłamanej”, jak to pisał Horacy, we wspaniałym tłumaczeniu Zbigniewa Morsztyna: Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone, świeci się zasłużoną sławą otoczone, i tak niewzruszonego zawsze animuszu, że do baśni pospólstwa nie nakłada uszu. Życie Pani Profesor, jej praca wychowawcza, nauczycielska, jej dzieło, splatają się w sposób tak jednorodny, że aż budzi to tyleż podziwu, co zdziwienia. Ale jak to się stało, że konsekwentna i rygorystyczna praca racjonalnego, wręcz kartezjańskiego umysłu, kształtowanego w „kuźni” lwowskiej, tak doskonale współgrał z męstwem serca i mocą ducha? Jak to możliwe w świecie, w którym Kartezjusz zlikwidował pojęcie serca, w którym dyskursywny rozum w jakiś tajemniczy sposób łączy się z ciałem, zaś dusza stanowi dziedzinę namiętności (a nie sentymentu), w świecie binarnym, gdzie człowiek ma dwa przeciwstawne bieguny: duszę (res cogitans) i ciało (res extensa)? Oto bowiem Kartezjusz dokonał czegoś, co nadal ciąży i co wycina pewną płaszczyznę. Dlatego mówiąc o świecie pokartezjańskim, mówimy o przestrzeni, w której zaginęło gdzieś serce, a pozostał jedynie pewien mięsień, jego funkcje oraz fizjologia. By to zrozumieć wystarczy przeanalizować teksty samego Kartezjusza, a zwłaszcza to, w jaki sposób używa on pojęcia „serce”. Pisze on np. że emocje nie są w sercu. Dodajmy, iż filozoficzne pojęcie „serca”, oparte tu było o fałszywą wiedzę na temat fizjologii, a mianowicie na przekonaniu, że serce jest centralnym organem ciała. Tej kartezjańskiej redukcji serca przeciwstawił się Pascal, broniąc obrazu trynitarnego: rozum - serce - ciało. Jego zdaniem, na duchowość człowieka składają się bowiem rozum i serce („Serce ma swoje racje, których rozum nie zna”). W tym kontekście dzieło Dąmbskiej jakby rozpina się między ideami Kartezjusza i Pascala. Serce W klasycznej antropologii filozoficznej serce stanowiło centrum człowieka, było ośrodkiem jego duchowości, źródłem czynów. Obraz ten, znany w epoce Oświecenia, przetworzył Kant na koncepcję nowożytną. Przyjął on ów zasadniczy trójpodział myślności podmiotu na: a) rozum czysty z rozsądkiem, b) rozum praktyczny z władzą sądzenia, co zastąpiło serce, oraz c) zmysłowość z wrażliwością. Etymologicznie, serce to środek, centrum. Słowo „serce” ma dokładnie ten sam źródłosłów co np. słowo „środa”. Notabene Zaratustra to - właśnie - „człowiek serca”. Również z punktu widzenia antropologii, serce to środek człowieka. Kartezjusz zatem wyjął z człowieka środek i spłaszczył jego duchowość. I to jest właściwie sedno, trwającego do dziś, dylematu postkartezjanistów. Przejdźmy do składowych serca, ale nie do tych, które dotyczą czynów, ale do tych, które odnoszą się do wymiaru kognitywnego, który nazywam sercem rozumu. Jest bowiem zarówno serce rozumu, jak i rozum serca, które się z sobą jednoczą. Z serca idzie wiedza bezpośrednia, niezmysłowa. Idą głębokie wierzenia i wątpliwości. Są to tzw. przeświadczenia podstawowe. Opisałem to onegdaj w pracy Wymiary serca. Serce rozumu, to władza chwytania sedna spraw, widzenia spraw. Pojawia się tu słowo „widzenie”, które stanowi centralną kategorię serca. Serce widzi. Ma władzę scalania, czyniąc to jakby jednym spojrzeniem. Jednym mgnieniem oka dostrzega wszelką prostotę. Jest to władza intuitywna, poniekąd mistyczna. Wytworem tej swoistej kardiognosi (termin ten pochodzi od Leibniza jest władza orzekania (a więc to, co umysł, zgodnie z prawami natury, ma wybierać). To właśnie to miał na myśli Leibniz, mówiąc o zdaniach przypadkowych i o Bożym rozstrzyganiu. Dalej, jest tam intuicja intelektualna wskazująca prawdy pierwotne logiki, matematyki, metafizyki, fizyki oraz dziedzin pochodnych (jest to sławny pogląd Pascala, tezy Pascala o sercu pochodzą bowiem z tez na temat natury geometrii, tez z filozofii matematyki). Mamy tam również: 1. Żywą wątpliwość, czyli zasadną rację ku wątpieniu (o tym mówi Peirce, atakując Kartezjusza, że nie zawsze wątpimy. Wątpimy, gdy mamy ku temu powód i ten powód płynie z serca), 2. Żywą pewność, czyli zasadną rację ku wierzeniu (pogląd Augustyna, Anzelma, Pascala, Leibniza, G¨odla, a także mój własny), 3. Pierwotne akty ducha: wiara, nadzieja i miłość (to św. Paweł i Peirce, zauważmy, iż Peirce, wielki pragmatyk, używa tej kategorii wówczas, gdy omawia rzeczy centralne), 4. Podstawowe idee rozumu: prawda, dobro i piękno (to Platon i Peirce), 5. Podstawowe chcenia serca – jego namiętności, w tym dążenie do Prawdy, Sprawiedliwości, Harmonii, Poznania teoretycznego i praktycznego (rzeczy te piszę z dużej litery, zgodnie z zasadami poprawnej pisowni wypowiedzianymi przez Czesława Miłosza w jego modlitwie, pod tytułem: „Zaklęcie”), 6. oraz niepokój teologiczny, (niepokój kierujący naszym poznaniem zasad podstawowych oraz poszukiwaniem zasady, czyli logosu, o czym mówił np. Arystoteles). Są to wszystko rzeczy, które w jakiś sposób kojarzone są z sercem, sercem rozumu. Serce rozumu i sprzężony z nim rozum serca są na granicy serca i rozumu. Bliżej rozumu jest zaś serce romantyczne. Owe serce, dla którego „czucie i wiara silniej mówią... niż mędrca szkiełko i oko”. Zwykle słowo serce kojarzymy właśnie z tym kontekstem, z sercem romantycznym. Smak Podstawowym aktem rozumienia serca jest zatem widzenie (stąd estetyka). Używam tu pojęcia „estetyka” w jego najbardziej dosłownym znaczeniu, mając na myśli naukę o naczelnych zasadach naoczności, o czystym widzeniu. Nauka ta jest podstawą działania rozumnego, powiem więcej, jest podstawą rozumiejącego działania. Tak jak w dziedzinie rozumu narzędziem jest dyskurs, namysł, czy zrozumienie, tak w dziedzinie serca, a dokładnie rozumu serca, narzędziem jest smak. Mówi o tym np. Kant, czy też G¨odel w chwili, gdy w swej formalizacji używa pewnych pojęć związanych z Bogiem i kiedy odwołuje się do estetyki. Człowiekowi wykształconemu w naszych czasach, który nie używa już tych pojęć na co dzień, trudno to wszystko zrozumieć. By to przybliżyć, odwołajmy się do Herberta i jego Potęgi smaku. Ten wielki poeta metafizyczny pisał Tak więc estetyka może być pomocna w życiu... Tu jednak chodzi o specjalną estetykę, tą, dla której ...to sprawa smaku Tak smaku w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia Można by to skrócić do postaci: „w którym są włókna i chrząstki serca”. Gdy to zrozumiemy, zdołamy zacząć zastanawiać się na tym, jak te rzeczy układają się w myśli Dąmbskiej. Jak to u niej działało, skoro ona sama rzadko odwołuje się do pojęcia serca (czyni to jedynie w momentach kluczowych). Otóż ów związek: rozum – serce – smak w życiu, myśli i dziele prof. Dąmbskiej manifestuje się poprzez jedność zasad i czynów, poprzez ową potęgę smaku. W myśli – poprzez podejmowanie wątków komplementarnych, co jest skutkiem racjonalistycznej wiary w potęgę rozumu (jest to również – by tak rzec – wymiar Platona i Kartezjusza, mieszanej, racjonalistyczno-irracjonalistycznej wiary w potęgę serca; dodać tu można jeszcze Bergsona), jak również poprzez podejmowanie racjonalnej (bo krytycznej i antyirracjonalnej) praktyki rozumu sceptycznego, władzy wątpienia. Tutaj Dąmbska pojawia się w towarzystwie takich myślicieli jak Sekstus Empiryk, Kartezjusz, Kant i Wittgenstein. W dziele zaś, jej idee mieszczą się pomiędzy wskazanymi wyżej myślicielami. Podkreślmy przy tym, iż część z nich, to myśliciele francuscy (sama Dąmbska wychodzi ze szkoły Brentany, ale to jest raczej, można powiedzieć, nurt profesjonalny, a nie nurt namiętnego filozofowania). Podsumowanie Na koniec rozważań dodajmy drobne ilustracje. Przede wszystkim odwołam się do tego, co sama Dąmbska mówiła (w roku 1974 na KUL-u, podczas obchodów 70-lecia), o powodach, dla których podjęła studia filozoficzne. Wygłosiła wówczas mowę, opublikowaną później w Rocznikach KUL-u. Czytamy tam: Do wyboru tych studiów skłonił mnie, właściwy młodości, a może człowiekowi w ogóle, niepokój metafizyczny, żywa potrzeba odpowiedzenia sobie na pytania dotyczące istoty rzeczywistości, miejsca człowieka w świecie i sensu jego życia. Sądziłam, że odpowiedź na te niepokojące pytania dać mi powinno studiowanie filozofii. Studia filozoficzne i te uniwersyteckie i własne poszukiwania, które dalej prowadziłam, uświadomiły mi rychło nierealność tych młodzieńczych oczekiwań. Chciałoby się tu dodać: a szkoda!, Dąmbska bowiem miała niezwykły zmysł metafizyczny. By to wykazać, wróćmy jeszcze do samego tekstu. ły – do metafizycznych, racjonalnie zadawalających rozstrzygnięć. Pogłębiły raczej przeświadczenie o słuszności teoretycznego, metafizycznego sceptycyzmu. Niemniej przeto studia nie zawiodły mnie i nie zniechęciły do uprawiania filozofii. Otóż, poza różnymi motywami naukowymi, z teorii nauki, teorii języka i innych, te właśnie rzeczy uważam za centralne. Dlatego, moim zdaniem, rozprawa Dąmbskiej „Irracjonalizm a poznanie naukowe”*, stanowi manifest polskiej filozofii logicznej, czy też polskiej filozofii analitycznej, czy wreszcie w ogóle polskiej filozofii z jej najbardziej klasycznego okresu (I połowy XX wieku). Przypominam, że Ajdukiewicz definiował tę szkołę nie w kontekście jej geograficznego miejsca, jako Szkołę Lwowsko-Warszawską, ale w kontekście jej miejsca w historii myśli i dyskursu naukowego, jako logiczny anty-irracjonalizm. Dąmbska stwierdza, iż w istocie, w swej rozprawie, przekroczyła nieco (bo i zresztą zamierzała przekroczyć) ów ciasny margines, jaki wyznacza jej tytuł i pozorny, wyłączny związek z teorią poznania i metodologią nauk. Okazało się bowiem, iż nie ma jednego irracjonalizmu, lecz kilka, w odmianach: logiczny, epistemologiczny, metafizyczny i psychologiczny. Dla nas najbardziej interesujący byłby irracjonalizm metafizyczny. Dąmbska dodaje, co prawda, iż w nauce irracjonalizm nie jest uprawniony, ale mimo to pojawia się on nawet w naukach ścisłych, takich jak np. fizyka. Następnie Dąmbska przechodzi do omówienia przyczyn tego zjawiska: – a z pewnością jest ono słuszne, to, jak to mówił śp. Stanisław Lem: ą losy duszy pośmiertne, jaki jest cel świata i misja dziejowa ras czy narodów, dopóty tezy zasadniczo nierozstrzygalne, a nieraz i wewnętrznie sprzeczne znajdować będą wyznawców i obrońców. Taka po prostu jest potrzeba serca. Nie ma sensu jej okiełznywać. Ludziom można jedynie w tym celu darować pewne – by tak rzec – techniczne usługi rozumu. Dlatego „antyirracjonalistyczna”, czyli typowo polska „postawa poznawcza, wyraża się nie tylko w uzasadnionym przekonaniu, że irracjonalizm jest nieuprawniony w nauce, ale bywa niejednokrotnie podstawą formułowania pewnych postulatów praktycznych skrajnych lub umiarkowanych”. Tak pisała Pani Profesor Dąmbska. Cóż za styl! Dodajmy wreszcie: ś realizowanie go pozbawiłoby niejednego człowieka cennych wartości życia. Skrajny postulat zastąpić należy zatem bardziej umiarkowanym. Ten głosi: odpowiedzi na pytania, których nie można rozwiązywać w sposób racjonalny należy uznawać za subiektywne wyznanie wiary, nigdy za tezę o charakterze naukowym, dla którego wolno byłoby się domagać powszechnego uznania. Można zaś, jak sądzę, domagać się wiary od tych, którzy wiarę tą pragną żywić, czyli od współwyznawców. W tych okolicznościach – wspomnijmy, iż w roku 1952, w najciemniejszą stalinowską noc, kiedy Stalin szykował procesy lekarzy, a więc nowe wielkie mordy i trzecią wojnę światową, bo wiedział jak skończy się zimna wojna – filozofowie polscy obradowali w bardzo specjalnych, jak na ten cel, miejscach, na przykład w różnych komitetach Polskiej Akademii Nauk, czyli właściwie – likwidowanej wówczas – Polskiej Akademii Umiejętności. W archiwum z tego okresu zachował się tekst, którego już sam tytuł mówi wiele: „O dwoistości w aspekcie bytu i poznania i o tendencji do przezwyciężania tej dwoistości jako podstawie kierunków i stanowisk filozoficznych”. Jest to tekst prawdziwie głęboki, zasługujący na uwagę. Prof. Dąmbska w późniejszych swoich tekstach nie wróciła już do podjętych w nim wątków: a szkoda! W roku 1968 miesięcznik „Znak” zorganizował i opublikował dyskusję na temat współczesnych mistrzów. Dąmbska mówiła tam wówczas o Twardowskim. Chcę uznać tę wypowiedź prof. Dąmbskiej za własną o niej samej. Czytajmy zatem, iż: Wielkie i gorącym uczuciem przepojone serce, z którego pełności czerpaliśmy wszyscy, uczyniło z Dąmbskiej łowcę dusz ludzkich na miarę Sokratesową. Ono to właśnie wytworzyło nierozerwalną więź łączącą uczniów z mistrzem i uczniów między sobą, więź przyjaźni. I to chyba jest tytułem do nazwania Dąmbskiej mistrzem naszych czasów. Rozum - serce - smak, Wydawnictwo WAM, 2010 2 tygodnie temu 2 tygodnie temuPaginacja postówWsteczWsteczDalejDalej Serce Czy Rozum - obraz w ramieObraz w ramie Serce Czy Rozum uzupełni aranżację Twojego rama o grubości profilu 2,5 cm x 1,6 cm dostępna w 4 różnych kolorachRozmiar obrazu w ramie jest podany bez ramyObraz jest gotowy do zawieszenia zaraz po otrzymaniuGrafika drukowana za pomocą nowoczesnych ploterów i z użyciem nieblaknących, ekosolwentowych tuszyObraz powstanie specjalnie dla Ciebie zaraz po złożeniu zamówienia, nie posiadamy stanów magazynowychPrzeprowadzamy staranną kontrolę jakości przed każdą wysyłkąDekoracja jest zabezpieczana i pakowana w wytrzymały kartonIdealny pomysł na prezentDekoracja wykonana w Polsce. Marka Feeby już od ponad 25 lat spełnia oczekiwania najbardziej wymagających klientów, odmieniając ich wnętrza ciągle podążając za światowymi w ramie - zaletyObraz w ramie nada Twojemu wnętrzu szyku i elegancji. Drewniana rama w kolorze naturalnym przemieni nawet najbardziej abstrakcyjną grafikę w klasyczną dekorację ścienną. Podany rozmiar dotyczy samego obrazu (bez ramy).Profesjonalny nadruk- Grafika jest drukowana na satynowym papierze o gramaturze 200 g/m² i naklejany na płytę HDF o grubości 3 mm. W druku stosujemy tusze eco-solwentowe, które są nietoksyczne, bezzapachowe i w pełni bezpieczne dla dzieci. Użycie nowoczesnych ploterów zapewnia idealne odwzorowanie rama - Obraz jest oprawiony w ramę MDF o szerokości profilu 2,5 cm i wysokości 1,6 cm. Dzięki okleinie imitującej drewno rama jest atrakcyjna wizualnie i nie posiada niedoskonałości, które występują w naturalnym drewnie. Z tyłu znajduje się metalowa kompozycji - Obrazy i plakaty w ramie to klasyka, dzięki ktorej stworzysz niebanalną aranżację na ścianie. Możesz wybrać jeden obraz w rozmiarze XXL lub dzięki seriom pasujących motywów dobierać perfekcyjne zestawy. Podążając za trendami, stwórz ciekawą galerię plakatów na ścianie!Dekoracja z motywem minimalistycznymMotyw minimalizmu jest chętnie stosowany w aranżacji nowoczesnych i surowych wnętrz. Dekoracja Serce Czy Rozum podkreśli ich charakter oraz przewodni: czerń i bielPonadczasowe połączenie, które kojarzy się z elegancją i klasyką. Jest mocnym akcentem w każdym pomieszczeniu. Gdziekolwiek się nie pojawi, od razu przykuwa wzrok. Czarno-biały duet pasuje dosłownie do wszystkiego i zawsze jest modny. Polecamy go do salonu, biura, wszystkie dekoracje ścienne naszym asortymencie znajdziesz nie tylko obrazy i plakaty w ramie, ale także obrazy na płótnie, plakaty na satynowym papierze i plakaty metalowe oraz zegary, wieszaki i parawany. Z nami urządzisz swój dom i biuro! Kazanie na uroczystość odpustową Najświętszego Serca Pana Jezusa Boguszowice 5 czerwca 2016 r Serce i rozum. Dwie rzeczywistości tak bliskie człowiekowi. Tak indywidualnie z człowiekiem związane. Czasem trudne do pogodzenia. Wykorzystują to na przykład twórcy reklam z zabawnymi maskotkami serca i rozumu. Serce lekko szalone, z masą pomysłów i emocji, Rozum stateczny, w wielkich okularach symbolizujących setki przeczytanych książek… Serce i rozum. Stwierdził kiedyś Blaise Pascal: serce ma swoje racje, których rozum nie zna… Można sobie wyobrazić sprzeczkę rozumu i serca w każdym z nas: Serce powie: gdy ludzie mnie słuchają, są szczęśliwi… A na to rozum: ty głupie serce, gdy ludzie mnie słuchają, mocno i twardo stoją na ziemi… W nieskończoność ciągnąć by można ten temat i nigdy do końca się go nie wypowie… wszak każdy z nas jest inny. I bez względu na to, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą, młodzieńcem czy starcem, samotnym czy otoczonym rodziną: rozum i serce są Ci dane przez Boga. Choć czasem ich zgranie może sprawiać kłopot. Siostry i bracia, kochani… Ten kłopot z pogodzeniem serca i rozumu bardzo często przenosimy na nasz obraz Pana Boga. Kojarzymy Go z Mądrością Przedwieczną, Sędzią, a zatem kimś, kto z założenia posługuje się tylko rozumem. I tak rzadko myślimy o tym, że ma On serce. Dzisiaj, w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa w tej boguszowickiej świątyni, w której króluje posąg Jezusa Chrystusa ukazującego ludziom swoje serce, chciałbym zaprosić Was do przejrzenia kilku kart historii, historii Serca Boga. Boga serdecznego… Kartka pierwsza. Było to dwa i pół tysiąca lat temu. Izraelici nie wrócili jeszcze z niewoli babilońskiej. To w tym okresie działał prorok Ezechiel, który roztaczając przed nimi wizje przyszłości, wkłada w usta Boga mowę pełną czułości i dobroci: Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę sprawował nad nimi pieczę. (…) Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisku – mówi Pan Bóg. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Słowa to niezwykłe i z jednej strony obrazujące jak bardzo pasterze izraelscy kochali powierzone swoje owce i jak o nie dbali – były one ich skarbem przecież, z drugiej zaś przejmujące wizją Boga czułego, namacalnie niejako ukazujące ile dobroci i czułości ma w sobie Bóg, skoro opatruje rany i układa do snu jak matka, jak ojciec. Kartka druga. Ponad pięćset lat później inne słowa, ale jakże podobne popłyną z ust Jezusa. Usłyszeliście je dzisiaj w Ewangelii. Są to słowa przypowieści o pasterzu który zostawia na pustynie zdecydowaną większość stada, bo 99 jego procent i biegnie na pustynię szukać jednej zaginionej. Musimy oczywiście pamiętać, że punktem wyjścia do opowiedzenia tej przypowieści jest sytuacja, kiedy Jezus przebywa i spożywa posiłek z celnikami i grzesznikami. Oburzają się na to faryzeusze, krytykując Jezusa za tak bliski kontakt z osobami nieczystymi. Wtedy Jezus opowiada przypowieść o zagubionej owcy. Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubił jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zagubioną, aż ją znajdzie? Pan Jezus co prawda odwołuje się do doświadczenia jednostkowego każdego ze słuchaczy, choć myślę, że mało który pasterz pozostawiłby tak naprawdę całą trzodę po to, by szukać zaginionej jednej owcy. To jest nieekonomiczne i pewnie o to w tej przypowieści chodzi: pokazać, że ekonomia Boga to ekonomia miłości, ekonomia Jego Serca. W niej każdy jest ważny i każdy ma swoje miejsce… Kartka trzecia. Ponad dwa tysiące lat po tym, jak Ezechiel przekazuje Izraelowi słowa o czułym Pasterzu, który kładzie owce na legowisko. 16 czerwca 1675 r. Trzynaście lat po śmierci słynnego Pascala, który – cytowany już tu przeze mnie – twierdził, iż serce ma swoje racje, których rozum nie zna oraz, że w człowieku istnieje wewnętrzne rozdarcie, którego sam człowiek nie jest w stanie przełamać, a może to tylko Bóg. Małgorzata Maria Alacoque pogrążona w głębokiej modlitwie ma objawienie Jezusowego Serca i słyszy słowa: Oto Serce, które tak bardzo ukochało ludzi, że w niczym nie oszczędzając siebie, całkowicie się wyniszczyło i ofiarowało, aby im okazać swoją miłość. Przeto żądam od ciebie, aby w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała zostało ustanowione święto – szczególnie po to, by uczcić Moje Serce przez Komunię Świętą i uroczyste akty przebłagania, w celu wynagrodzenia Mu za zniewagi doznane w czasie wystawienia na ołtarzach. Obiecuję, że Moje Serce otworzy się, aby spłynęły z niego Strumienia Jego Boskiej Miłości na tych, którzy Mu tę cześć okażą i zatroszczą się o to, by inni Mu ją okazywali. Moi drodzy, to jest już bardzo daleko posunięta miłość: całkowite wyniszczenie i ofiarowanie. Tak mówi Jezus o swojej postawie wobec człowieka. Powtórzę: całkowite wyniszczenie i ofiarowanie. Minie niecałe sto lat… Liturgiczne święto Boskiego Serca Pana Jezusa, wraz ze Mszą św. i oficjum brewiarzowym, ustanowi w 1765 r. papież Klemens XIII. Co ciekawe: to przywilej tylko dla Polski, dla ówczesnego Królestwa Polskiego i jednej Konfraterni Najświętszego Serca w Rzymie. W ten sposób Stolica Apostolska odpowiedziała na memoriał biskupów polskich z 1764 r. Dopiero za kolejne dziewięćdziesiąt lat Pius IX rozciągnie je na cały Kościół a Leon XIII w 1899 poświęci całą ludzkość Sercu Jezusowemu. Serce Jezusa… w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone, nieskończonego majestatu, świątynia Boga, przybytek Najwyższego, dom Boży i brama niebios, gorejące ognisko miłości… Znamy te słowa z litanii. Są tacy, którzy twierdzą, że Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa jest jak streszczenie wszystkich podręczników do teologii… Coś w tym jest… Pozostaje mi kartka czwarta tej historii. Boguszowice prawie od początku swojego istnienia były siedzibą parafii, co potwierdzają rachunki świętopietrza z XIV i XV wieku i sprawozdania wizytacyjne biskupów wrocławskich z XVII w. Początki parafii nie są znane. Przyjmuje się, że istniała ona już przed końcem XIV wieku. Boguszowice były prawdopodobnie w posiadaniu kościoła parafialnego już około roku 1300. Nie znamy dokładnego wyglądu budynku kościelnego. Była to parafia duża. Opiekę duszpasterską nad parafią sprawowali do r. 1810 cystersi z Rud Boguszowice należały do archidiakonatu opolskiego w diecezji wrocławskiej i do archiprezbiteriatu żorskiego. W tym kształcie terytorialnym parafia przetrwała do XX wieku. Stopniowo, od 2 grudnia 1925 r., kiedy to biskup śląski August Hlond odłączył od parafii boguszowickiej miejscowości: Folwarki, Rogoźna, Wygoda i przyłączył je do parafii żorskiej, zaczynała się zmniejszać. Stary drewniany kościół przeniesiono, bo w r. 1935 poświęcono nową piękną świątynię pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Do dzisiaj pięknieje pod okiem kolejnych proboszczów. Piękne i szczególne miejsce, szczególne, bo to w nim, u stóp Chrystusa otwierającego Swoje Serce, dziesiątki, setki z Was, parafian, otrzymuje życie we chrzcie świętym, podtrzymuje życie w Komunii, rozwija życie łącząc się świętym węzłem małżeństwa, kończy życie otrzymując ostatnie pokropienie ciała złożonego w trumnie… Szczególne miejsce… Gratuluję go Wam i życzę, byście nigdy na to Serce nie zamykali waszych serc.

serce i rozum obrazki